You are currently viewing Błędy wyniesione ze szkoły – czego nas nauczyli na lekcjach polskiego

Błędy wyniesione ze szkoły – czego nas nauczyli na lekcjach polskiego

Nauczyciele lubią pewne rzeczy upraszczać. Przekonał się o tym każdy, kto w bolesny sposób dowiedział się, że jego wiedza nabyta w szkole nie do końca jest zgodna z prawdą. Niektóre błędy wyniesione ze szkoły wynikają z niewiedzy, inne są po prostu wygodne, a jeszcze inne – świadomie popełniane z powodu braku lepszej opcji. Przed Tobą 6 błędów, których mogli nauczyć Cię na języku polskim*.

* Błędy zostały wybrane na podstawie moich szkolnych doświadczeń oraz opowieści moich znajomych uczęszczających do innych szkół. Jeśli nie znasz błędów wymienionych niżej, w tym momencie pomyśl ciepło o swojej polonistce / swoim poloniście / osobie, która nauczyła Cię tych rzeczy. Zrobili dobrą robotę!

1. Wcięcie pierwszego akapitu

Musimy sobie coś na początku wyjaśnić. Nie wszystkie rzeczy, o których tu wspominam, są oficjalnie nazywane przez specjalistów błędami. Po prostu niektóre z zagadnień mają formy lepsze i gorsze, bardziej sensowne lub mniej. Tak jest właśnie w przypadku wcięcia pierwszego akapitu.

Nie powinno go w ogóle być. Zadaniem wcięć akapitowych jest sygnalizowanie przejścia do nowej partii tekstu. W przypadku pierwszego akapitu widać, że mamy do czynienia z przejściem od jednego fragmentu do drugiego, bo ten akapit jest zazwyczaj poprzedzony tytułem/podtytułem, numerem rozdziału, nagłówkiem, gwiazdkami lub innymi elementami graficznymi, pustą linijką (czyli tzw. odstępem międzyakapitowym). Różnica między tymi elementami a pierwszym akapitem jest wystarczająco widoczna. Nie ma więc potrzeby dokładać jeszcze wcięcia akapitowego.

Dlaczego w szkole mogło nam to umknąć? Po pierwsze wielu nauczycieli kładzie nacisk na robienie dobrze widocznych wcięć akapitowych. Po prostu łatwiej im się sprawdza tak skonstruowane wypracowania.

Po drugie w podręcznikach albo lekturach szkolnych często pierwsze akapity są rozpoczynane inicjałami (powiększonymi, nierzadko ozdobnymi pierwszymi literami/słowami), które zawsze są składane bez wcięć.

Po trzecie nasi nauczyciele uczyli się z już nieco przestarzałych i nieaktualnych książek. Zasady językowe i edytorskie cały czas się zmieniają. Nie każdy nadąża za tymi nowościami, więc może się zdarzyć, że jakiś nauczyciel uczy czegoś, co dzisiaj nie jest już praktykowane.

I po czwarte: to przecież jest kolejny wyjątek do nauczenia 🙂 Po co więc zaprzątać uczniom głowy takim szczegółem, skoro można przymknąć oko na to jedno (zaraz zobaczysz, że jednak nie „jedno”) zagadnienie i traktować je obojętnie.

2. Cudzysłów przy tytułach książek

Mój ulubieniec! Ja i moi znajomi bardzo żarliwie popełnialiśmy ten błąd na studiach, i to na zajęciach z edytorstwa naukowego, gdzie jest to błąd kardynalny. Dlaczego?

Ponieważ tytuły książek zapisujemy kursywą, a tytuły czasopism bierzemy w cudzysłów. Widzisz już niebezpieczeństwo mieszania tych zapisów? Łatwo wprowadzić czytelnika w błąd. A już w ogóle sprawa się komplikuje, kiedy istnieją czasopismo i książka o tych samych tytułach (przykład: „Vogue”, czyli czasopismo, i Vogue. Za kulisami świata mody, czyli książka wydana nakładem Wydawnictwa Literackiego).

W słownikach i oczywiście w Internecie można znaleźć informacje, że ujmowanie tytułów książek w cudzysłów nie jest niczym złym, jednak już odchodzi się od takiej pisowni.

No dobrze, ale jak to się stało, że wynieśliśmy to ze szkoły? Wyjaśnienie jest banalne. W szkolnych zeszytach zawsze piszemy kursywą. W końcu pismo odręczne ją przypomina. Trzeba więc w inny sposób zaznaczyć w tekście tytuł książki, a najlepszym wyborem w takim przypadku jest stary, poczciwy cudzysłów.

Psst. Jeśli piszemy coś na komputerze i z jakiegoś powodu cały akapit potrzebujemy pochylić kursywą (tak jak ja to zrobiłam z tym), to tytuł książki wymieniany w tym akapicie możemy wyprostować. Dopuszczalne jest też zostawienie kursywy i wzięcie tytułu w cudzysłów, ale z tym bym nie ryzykowała, bo jeśli gdzieś obok będzie jeszcze tytuł czasopisma, to zrobi się miszmasz.

błędy wyniesione ze szkoły - obraz szkoły

Chcesz nauczyć się czegoś pożytecznego? Koniecznie zacznij od przeczytania wpisu o lekcjach pisania według Wednesday Addams.

3. Brak przecinka przed „i”

Zmora redaktorów i korektorów. Gdybym dostawała chociaż złotówkę za każdy brak przecinka przed „i”, mogłabym bez kredytu wybudować sobie dom z basenem.

Zacznijmy od początku. Kojarzysz może, jak na języku polskim męczyli nas rozbiorami logicznymi i gramatycznymi zdań? Często wyglądało to tak:

rozbiór logiczny zdania
Tryb ciemny w edytorze tekstu to game changer 🙂

Żeby nie przynudzać gramatycznymi szczegółami – zdanie przekazujące główną informację brzmi: „Wzięłam książkę i poszłam do kawiarni”. Wszystko jest jasne, każdy wie, co ma robić, nic nie zgrzyta. Ale zachciało mi się uzupełnić to zdanie o garść bezużytecznych informacji w postaci: „którą kupiłam wczoraj w księgarni na rogu”. Skoro więc zanudzam Cię tymi nieistotnymi szczegółami o miejscu zakupu, miło by było z mojej strony, gdybym zaznaczyła, w którym momencie możesz się obudzić i z powrotem zacząć mnie słuchać. I tutaj wchodzi przecinek przed „i”, cały na biało, i sygnalizuje, że wróciłam do przekazywania kluczowych informacji.

Bardzo często, kiedy stawiamy przecinek przed „który”, „jak”, „gdy”, „kiedy”, „co”, „ile” itp., będziemy musieli postawić też drugi. Nawet jeśli wypadnie on przed „i” lub innym spójnikiem, przed którym z reguły przecinków nie stawiamy („albo”, „lub”, „bądź”, „oraz”, „ani” itd.).

Czy jest od tej reguły wyjątek? Oczywiście. Na wyjątkach i tozależyzmach język polski stoi. I pewnie dlatego w szkole tak sztywno trzymamy się zasady: brak przecinak przed „i”.

Wytłumaczenie, czemu raz stawiamy przecinek, a raz nie, może być niezrozumiałe dla większości uczniów. Żeby więc nie kopać leżącego, lepiej przymknąć oko na zdania podobne do tego wyżej. Ostatecznie ważniejsze jest (zwłaszcza w tekstach oddawanych do korekty), aby treść była zrozumiała. Jeśli korektor wyłapie sens zdania, będzie w stanie podostawiać brakujące przecinki.

4. Jeden myślnik do wszystkiego

Nie istnieje coś takiego jak „myślnik”. Zdziwko, co? No dobra, istnieje, ale nie jest on tak uniwersalny, jak myślisz. Wyróżniamy za to dywiz, półpauzę i pauzę. Już śpieszę z wyjaśnieniem.

pauza, półpauza, dywiz
Źródło: http://fontnieczcionka.pl/trzy-znaki-czyli-dywiz-polpauza-i-pauza

Zaczniemy od pauzy, która już powoli odchodzi na emeryturę. Używa się jej przy zapisie dialogów. W pierwszych polskich wydaniach Harry’ego Pottera używano właśnie pauz. Jeśli masz w domu wydanie Pottera z pauzami, to znaczy, że czas się zapisać na kolonoskopię ¯\_(ツ)_/¯

Aby wstawić do tekstu pauzę, trzeba nacisnąć lewy ALT i wybrać z klawiatury numerycznej kombinację cyfr: 0151.

instrukcja wstawiania pauzy na klawiaturze

Półpauza – to ona jest zazwyczaj tym słynnym myślnikiem. Używamy jej (a dokładnie jej wersji ze spacjami naokoło), kiedy opuszczamy fragmenty zdań, wracamy do głównej myśli, pomijamy słowa ”to”/”jest” (np. przy podawaniu definicji). Jest też używana zamiast pauzy w dialogach.

Półpauzy bez spacji używa się przy podawaniu zakresów liczbowych (np. doczytanie tego wpisu do końca zajmie ci 3–4 minuty) czy zamiast wyrazu „przeciwko” (mecz Polska–Francja). Aby wstawić półpauzę, trzeba nacisnąć lewy ALT i wybrać z klawiatury numerycznej kombinację cyfr: 0150.

instrukcja wstawiania półpauzy na klawiaturze

Mamy jeszcze dywiz. Jego nieumiejętne stosowanie jest błędem ortograficznym. A to dlatego, że dywiz zawsze jest częścią jakiegoś wyrazu albo kilku wyrazów. To właśnie on towarzyszy wyrazom w podziale między wierszami. Anna Kowalska-Nowak, kolor niebiesko-zielony, XX-wieczny (ale nie 15-nasty! Tak nie robimy), VAT-owiec. To przykłady wyrazów, które zapiszemy z dywizem. Oczywiście znalazłoby się jeszcze trochę zasad, ale zostawimy to na inny raz.

dywiz na klawiaturze

Dlaczego nie mówią o tym w szkole? Bo pismo odręczne jest pod tym względem bardzo upierdliwe. Trzeba by było ustalić długość poszczególnych kreseczek, a to by się wiązało ze stawianiem ich z użyciem linijki, co z kolei generowałyby problemy pod tytułem: „proszę pani, ja jeszcze nie narysowałem półpauzy!”, „proszę pani, ja się pomyliłem!”, „proszę pani, a ja zapomniałem linijki!”. Nauczycielom pewnie kręci się w głowie na samą myśl o tym.

5. Napisać coś z dużej litery

Wyrażenie: „zapisać coś z dużej/małej litery”, jest rusycyzmem, czyli zapożyczeniem z języka rosyjskiego. Poprawne są formy: „zapisać coś dużą/małą literą” lub „zapisać coś od dużej/małej litery”.

W tym miejscu warto też wspomnieć o odwiecznej walce wielkiej i dużej litery. Która jest poprawna? Obie. Nie ma tu lepszych ani gorszych. Chociaż osobiście uważam, że przeciwieństwem małej litery jest duża, bo „wielka” stoi w opozycji do „malutka”, a tak przecież nie mówimy 😉 A wracając do rusycyzmów… Dlaczego utarło się mówienie: „z dużej/małej litery”? Bo wpływy rosyjskie są u nas bardzo silne. Raz, że nasi rodzice i nauczyciele uczyli się w szkole języka rosyjskiego, a dwa, że w mowie potocznej utrwalamy te formy i nawet o tym nie wiemy. Pewnie w tym wpisie użyłam co najmniej jednego rusycyzmu i nawet nie jestem tego świadoma. Trudno się oduczyć czegoś, czego używało się całe życie.

6. Format daty: 01.02.2023

Stawianie zera przed cyfrą oznaczającą dzień nie jest mile widziane. Przed cyfrą oznaczającą miesiąc można to zrobić, ale nie trzeba. Tyle że taki zapis, chociaż akceptowalny, nie wygląda elegancko (1.2.2023).

Warto jednak pamiętać o wyjątkach! Bez nich byłoby nudno.

Można stawiać zero przed cyfrą oznaczającą dzień, jeśli datę wpisujemy w dokumentach urzędowych. Łatwiej sfałszować datę, gdy w grę wchodzi 1–9 dzień miesiąca, który w takim przypadku da się przerobić na 20. czy nawet 30. Czemu w szkołach się o tym nie mówi? Albo nauczyciele sami nie są tego świadomi, albo są świadomi aż za bardzo i nie chcą dawać uczniom okazji do fałszowania dat na sprawdzianach czy wypracowaniach.

ucz się na błędach

Czy błędy wyniesione ze szkoły zwiastują koniec świata?

Oczywiście od tych błędów się nie umiera, więc nie ma powodu do paniki. Nie ma też powodu, aby zarzucać nauczycielom brak profesjonalizmu. W końcu nikt nie wie wszystkiego, a też nie sądzę, żeby nauczyciele celowo przekazywali uczniom złe informacje.

Któryś błąd Cię zaskoczył? A może masz własne przykłady takich szkolnych wybryków? Koniecznie przejdź do mojego Instagrama i podziel się tym w komentarzu pod postem dotyczącym błędów wyniesionych ze szkoły.

Przekierowanie na Instagram Ani słowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *